Stracił nie stracił w życiu, nie wiadomo, na pewno miał dużo czasu skoro tyle myślał...
Na rzecz figurek na pewno przemawia fakt, że raz kupiona, nawet jeśli wymaga poprawek, nie pociągnie aż takich dużych dalszych nakładów finansowych jak blaszki, tobołki, lufy, gąsienice itp. Większość poprawek można i tak wykonać z cienkiej blaszki, folii aluminiowej czy masy modelarskiej lub zwyczajnej szpachli. A i czas absorbuje całkiem nieźle... To co mi się spodobało w figurach to przede wszystkim to, że nie wymaga wielkiego warsztatu i można ją robić z doskoku, na boku. W skali 1:35 gdzie większość rzeczy maluję pędzelkiem można długo siedzieć w nocy nie zakłócając spokoju innym domownikom buczącym kompresorem lub smrodem rozpylonej farby.
Robiąc żandarmów z Miniartu bardzo spasował mi fakt, że za 20 zł dostałem 5 fajnych figurek z których można zrobić 2-3 małe winietki. Fakt faktem że robiąc tą jedną z dwoma figurkami wyprodukowałem chyba wiadro wiórów z rzeźbienia, ale nie dołożyłem do nich ani jednej złotówki. Niedługo będę się zabierał za ich kolejną figurkę z tego zestawu, trzeba wszak coś nowego poćwiczyć, zwłaszcza z technikami malowania Vallejo i Lifecolorem
